Mam prawie 70 lat. Mój mąż 75. Mąż miał wylew, jest sparaliżowany, do opieki nad nim potrzebne są dwie osoby (do podniesienia go) + podnośnik hydrauliczny czy pneumatyczny, nie pamiętam. Pracuję jeszcze, pomagam córce, która ma 6- miesięczne bliźniaki.
"Mój ojciec choruje od kilku lat, oprócz choroby serca, nadciśnienia i problemów z układem pokarmowym dotkliwa jest przede wszystkim demencja. Problemy są straszne. Opieka przez całą dobę, bo ojciec budzi się często w nocy i wybiera się na spacer. Lubi przy tym nastawić wodę w czajniku, bez gwizdka (na gazie) na herbatę. Jeszcze nigdy jej nie wyłączył, a gaz poczuliśmy już kilkakrotnie, na szczęście wystarczająco wcześnie.
To wiadomość łamiąca serce i duszę. Szereg badań nie pozostawia wątpliwości: dziecko rozwijające się w łonie matki jest chore. Rodzice czekają na narodziny i odejście swojego dziecka. Tego bólu nie można z niczym porównać. W tym najtrudniejszym czasie wsparciem służą hospicja perinatalne.
Każdy rodzic wie jak zmienia się sytuacja, atmosfera w rodzinie, kiedy zachoruje dziecko. Wystarczy poważniejsze przeziębienie, gorączka - a już codzienne zajęcia, rodzinna logistyka ulegają nagłej transformacji. A nasze myśli krążą stale wokół małego chorego. Są ludzie, dla których strach o stan dziecka, pielęgnacja i przede wszystkim ból jego choroby - to codzienność. To niewidoczni dla innych bohaterzy. Wspaniali ludzie związani z Małopolskim Hospicjum dla Dzieci, znaleźli sposób by wspomóc tych rodziców i ich dzieci.