Nic się nie stało!
- Ałaaaa! Tato!
- Co się stało?
- Miałem wypadek, wjechałem w piach i skręciło się koło, i uderzyło mnie w nogę, i patrz! Kreeeew!
- Mateusz, synku, spokojnie. Nic się nie stało. Zaraz przejdzie. Prawie nie boli.
Następnym razem będziesz bardziej uważał.
- Ale mnie booooli! I krew leci!
- Nie bądź beksą. Jesteś dużym chłopcem. Nic się przecież nie stało. To tylko otarcie.
- Ale mnie boooli, stało się. Nie wiesz jak mnie boli.
- Oj już daj spokój, nie histeryzuj, zdarza się.
- Nie rozumiesz mnie, nie wiesz co czuję! Jesteś okropny!
- Uspokój się, albo idziemy do domu!
W rolach głównych: Mateusz 7 lat i jego tata Darek
Wyjaśnienie:
Zmieńmy scenariusz. Jadę na rowerze w towarzystwie koleżanki. Wjeżdżam w piach, przewracam się, mam otarcie, które bardzo mnie boli. Koleżanka bagatelizuje moją może lekką, ale bolesną kontuzję mówiąc: nic ci nie jest. Irytuję się lekko, przyznaję, iż to nic groźnego, ale gdy zaznaczam, że jednak boli, a koleżanka mówi: „ Nic się nie stało, prawie nie boli, zaraz przejdzie, nie histeryzuj, zdarza się, uważaj na przyszłość” - ogarnia mnie złość. Potrzebuję w tej chwili lekkiego werbalnego pogłaskania po głowie, zrozumienia i odrobiny empatii i współczucia. Nie tylko nie dostaję go, ale dodatkowo zostałam oceniona jako: histeryczka, osoba średnio sobie radząca na rowerze, mój ból został zbagatelizowany, a koleżanka nie spytała czy potrzebuję pomocy: opatrunku, przemycia wodą itp.
Po tej sytuacji odbieram koleżankę dość negatywnie, uważam, że jest nieczuła, pozbawiona empatii i zrozumienia.
Podobnie jeśli poszkodowaną osobą jest dziecko. Od dorosłego dziecko potrzebuje wówczas zainteresowania, pomocy, zrozumienia, pocieszenia, wsparcia, przywrócenia zaburzonego w ten sposób poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości.
O co chodzi z poczuciem własnej wartości w takiej sytuacji?
Otóż wypadek może wytrącić z równowagi zwłaszcza np. młodego adepta dowolnego sportu, który łatwo może nie tylko zniechęcić się, ale i stracić wiarę we własne siły. A u dzieci przejście od: „nie udało mi się, miałem wywrotkę” do: „nie nadaję się do tego, nie umiem i nigdy się nie nauczę/nie chcę już nigdy jezdzić na rowerze/nartach/rolkach/deskorolce/łyżwach itd” - to czasem tylko chwila. A niepowodzenie w jednym sporcie bardzo łatwo przenosi się na inne dziedziny sportowe, ponieważ w dziecku pozostaje niepewność, zmniejszona wiara we własne siły i możliwości lub wręcz jej brak.
Przede wszystkim ojcowie powtarzają często w takiej chwili, że nie chcą by ich synowie wyrośli na ciamajdy, płaczące z powodu byle zranienia, i nie chcą by się nad byle zadrapaniem roztkliwiać. Oczywiście – zbyt gwałtowna reakcja, rozpaczanie opiekuna nad drobną raną i nadawanie wydarzeniu rangi wyższej niż rzeczywista, jest również błędem. Jednak między tymi dwiema postawami można z łatwością znalezć złoty środek.
Rozpatrzmy zatem inny wariant zachowania ojca .
Efektem obecnego był bowiem był płacz dziecka, poczucie niezrozumienia, wzrastająca irytacja ojca: „Jeśli się nie uspokoisz, idziemy do domu” itd.
- Ałaaaa! Tato!
- Co się stało?
- Miałem wypadek, wjechałem w piach i skręciło się koło, i uderzyło mnie w nogę, i patrz! Kreeeew!
- Mateusz, synku, spokojnie. Zobaczmy co ci się stało. Na szczęście wygląda na nieduże otarcie, ale mimo to pewnie boli.
- Tak booooli! I krew leci!
- Wiem, nawet drobne skaleczenia mogą bardzo boleć. Na szczęście szybko się goją. Możemy obmyć a w domu odkazić i założyć plaster jeśli tego chcesz.
Nie jest to potrzebne w tym wypadku, ale jeśli przyniesie ci ulgę zrobimy to zaraz. Jak chcesz zrobić?
- Boli mnie bardzo, ale chyba nie trzeba plastra. To rzeczywiście nieduża rana. Pamiętasz przed wakacjami, jak jezdziłem z Piotrkiem miałem większą!
- Rzeczywiście. A pamiętasz, jak szybko się zagoiło, teraz będzie jeszcze szybciej skoro jest mniejsza. To co robimy?
- Jedziemy dalej. Tylko trochę wolniej.
- Ok i zwracajmy większą uwagę żeby nie wjechać w piach, bo jak widać czasem to się boleśnie kończy.
- O tak!
Jak widać ta sama sytuacja, a efekt zupełnie inny. Może warto dziecko traktować jak drugiego człowieka, a nie obiekt do wyszkolenia.