Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Moja córka ma być kimś!

Marek

Marek - szef kilku działów w międzynarodowej korporacji. Twierdzi, że jest kimś, z jego zdaniem ludzie się liczą i zarabia też porządnie. W życiu prywatnym - różnie. Ma wykształconą, reprezentacyjną żonę, która kocha go i która jest osobą spokojną, uległą, dostosowuje się do praktycznie każdej decyzji męża. Marek, kiedy jego żona zaszła w ciążę skrycie marzył o synu - następcy, z którym może pokopać piłkę i ostro poszaleć nawet w sali zabaw z kulkami, a później np. powspinać się na skałkach. Urodziła się córka. Zawiódł się ogromnie, ale nie pokazywał tego po sobie, opowiadał jaki jest dumny. 

Córka rosła podobnie jak ambicje Marka. Jego córka miała być "kimś". Stać go było na prywatne zajęcia dodatkowe,  prywatne przedszkole muzyczne, prywatną szkołę z wykładowym językiem angielskim. Marek nie liczył ile wydaje na edukację córki, tylko wciąż powtarzał, że ma być kimś, ma się liczyć i przepytywał z angielskich słówek. Od 7 roku życia córki, Marek ustalił, że ma ona mówić do niego tylko po angielsku. W efekcie dziewczynka miała zapewnioną solidną edukację. Była jednak wycofana, spokojna, trochę zamknięta, a to drażniło wciąż Marka, zależało mu, by córka była przebojowa i otwarta na zmiany i innych ludzi. Problemem były również jej kontakty z rówieśnikami. Kiedy żona wspomniała o tym Markowi, zajął się  natychmiast tą sprawą. Nie zastosował się jednak do próśb żony, by po prostu porozmawiał z dzieckiem na początek, tylko od razu wciągnął córkę do rona dzieci swych kolegów z firmy. Dzieci z podobnie dobranym profilem edukacji, z wieloma zajęciaami dodatkowymi itd. Dziecko jednak nie odnalazło się w tej grupie ku irytacji Marka. Dawał córce za przykład inne dzieci, przekonywał by rozmawiała z nimi, namawiał ją do modnych sportów - wszystko na nic. Dziewczynka była uległa słuchała ojca, robiła wszystko co kazał, chociaż widać było, że nie zawsze jest w stanie zadowolić go.

Córka Marka dorosła, była doskonale wykształcona, mówiła płynnie po angielsku i pracowała w prestiżowej firmie. Według Marka zaczynała być "kimś". I nagle nadszedł dzień, którego nieomal nie przypłacił zawałem. Jego córka rzuciła pracę, wyszła "po cichu" za mąż i wylądowała w jakiejś małej wiosce, gdzie planowała wychowywać dzieci (już była w ciąży).  Trzy lata później miała dwójkę dzieci, zajmowała się z radością rodziną i domem, była szczęśliwa. I nie rozmawiała z Markiem.

Marek bowiem, wykrzyczał wszystkie pretensje, mówił, że już zaczynała być "kimś", że zmarnowała tyle lat starań, że będzie nieszczęśliwa i będzie nikim. Odpowiedziała, że jest pierwszy raz w życiu szczęśliwa, że nie musi już każdego dnia spełniać wymagań ojca, który się z nią nie liczył i że zawsze była kimś, tylko dla niego była nikim. I spytała czy ojciec wie jaka jest jej prawdziwa pasja - nie wiedział. Czy wie jaki jest jej ulubiony kolor i potrawa - nie wiedział również. Musiał przyznać, że nie zna córki za dobrze, ale to przecież były drobiazgi, on ją wykształcił i to wszystko posżło na zmarnowanie.

I stosunki córka - ojciec zostały zerwane.

Marek głęboko przeżywa niewdzięczność córki.

 

Terapeuta

Dziecko zawsze jest "kimś". Od pierwszych chwil życia.  "Kimś" nie stajemy się dopiero gdy liczymy się w świecie zawodowym. Marek rozpaczliwie chciał by córka spełniła jego wymagania, by była taka jaką on chciał mieć córkę. Nie akceptował jeje, nie starał się zrozumieć i poznać ją. Wciskanie dziecka do szablonu dziecka jakie chcę mieć jest skazane wcześniej lub później na niepowodzenie. Dziecko czuje, że nie jest akceptowane takie jakie jest, że musi się nieustannie starać by zadowolić  rodzica, by ambicje rodzica odnośnie dziecka były zrealizowane w 110%. Dziecko potrzebuje bezpieczeństwa, a to bezpieczeństwo daje mu w dużej części właśnie poczucie bycia akceptowanym i kochanym. Skupienie się na tym jakie dziecko ma być, a nie na tym jakie jest - będzie skutkowało osłabieniem relacji, poczuciem dziecka, że coś z nim jest nie tak, że ciągle musi się starać, a bez tego rodzic nie będzie go kochał.

Poprawienie obecnych relacji z Marka z córką będzie wymagało od niego dużo pracy, przede wszytkim wyjścia ze schemantu ich dotychczasowych układów. Próby poznania dorosłego już dziecka i zaakceptowania decyzji życiowych córki. Zrozumienia, że córka zawsze była i będzie "kimś".

Marek z czasem zrozumiał, że dziecko dorasta i samo wybiera swoją drogę życia, natomiast jeszcze nie potrafi być dumny z córki i wciąż ma do niej żal.

Córka po pewnym czasie zaczęła ponownie z nim rozmawiać, jednak granice jego ingerencji czy nawet wyrażania zdania są ostro postawione. Ojciec nadal słabo zna córkę, a wspominając jej dzieciństwo mówi głównie o nagrodach i osiągnięciach.