Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Czy puścić dziecko na "Zieloną Szkołę"?

Magda: Pierwsze i drugie klasy z naszej szkoły mają zaplanowany wyjazd na 5 dni na "Zieloną Szkołę". Nie wiem czy puścić mojego syna, ma 8 lat. Nie jadą wszystkie dzieci z jego klasy, zostaje około 6-7 z z 23 uczniów. Chciałabym żeby miał taki wstęp do kolonii, ale nie jest to niezbędne, o koloniach pomyślimy realnie jak zacznie 3 klasę. Syn nie chce jechać.

Mówi, że to za długo bez nas, że będzie tęsknił, w oczach stają mu łzy, mimo że słyszy o atrakcjach, które by go czekały i są one dla niego pociągające. Wszyscy namawiają mnie by spróbować i nauczyć go bycia bez nas. Jego najlepszy kolega jedzie, kuzyn też. Mąż twierdzi, że "od małego" trzeba go było przyzwyczajać to nie byłoby teraz problemu. Próbowałam kiedyś, ale on bardzo źle zawsze znosił rozstania. Inne dzieci nawet jak się posmuciły, to potem ładnie się bawiły, a dla mojego dziecka to był czas płaczu i tęsknoty. Co powie rodzina? Nie wiem co zrobić.

 

Terapeuta: W takich sytuacjach najlepiej sprawdza się zasada "nic na siłę". Dzieci osiągają gotowość do wyjazdów w różnym wieku. Powszechnie twierdzi się, że częste wyjazdy/przebywanie dziecka poza domem we wczesny dzieciństwie (1-2-3-4 latka) ułatwia  mu późniejsze oderwanie na dłuższy czas od rodziców  (kolonie), jednakże nie zawsze ma to oparcie w faktach. Niektórym dzieciom  rzeczywiście pomaga taraktowanie wyjazdów jako normy i z radością wyjeżdżają później na szkolne wycieczki z noclegiem. Bywa jednak, że dziecko przyzwyczajone do  noclegów poza domem, może je jednocześnie źle znosić, tęsknić, czuć się odrzucone, niechciane w domu, mimo iż nie skarży się i wydaje się być zadowolone. Dlaczego? Ponieważ nie widzi już szansy na zmianę, nie czuje, że będzie wysłuchane, a jego problem potraktowany poważnie. Dodatkowo skoro jest chwalone za "bycie takim samodzielnym" - i nie chce/obawia się zrezygnować z tej akceptacji rodzica/rodziców. 

W przedstawionej sytuacji najlepiej skoncentrować się na potrzebach dziecka. Jeśli pomimo planowanych atrakcji, przebywania z kuzynem i najlepszym kolegą - syn mówi: "nie", rezygnujemy z wyjazdu w tym roku i czekamy do przyszłego roku. Oczywiście wcześniej należy omówić obawy dziecka, wyjaśnić wszystko, ponieważ bywa, że przyczyna niechęci do noclegu poza domem może być drobna i łatwo taki problem rozwiązać. Jeżeli jednak dziecko stanowczo protestuje, podaje jako jedyną/główną przyczynę - tęsknotę, a środki zaradcze (zdjęcie, przytulanka) nie są według niego wystarczające - nie naciskajmy. Zmuszanie w takim wypadku może tylko zaszkodzić i przedłużyć czas potrzebny do gotowości zostawania poza domem bez rodziców.

Co powie rodzina? To akurat najmniej ważne. Priorytetem jest nasze dziecko, jego samopoczucie, poczucie bezpieczeństwa i oparcia w rodzine oraz po prostu szczęście. Wyjazd ma być przyjemnością dla dzieci - jeśli dziecku nie sprawia radości - odpuśćmy. To o zadowolenia naszego dziecka mamy dbać, a nie zdanie rodziny, wychowawczyni itp. Dziecko ma czuć w nas oparcie, ma mieć poczucie, że jego zdanie, uczucia, problemy są ważne. To procentuje w przyszłości: dziecko jest pewniejsze siebie i ma lepsze relacje z rodzicami, ufa im, wie że będzie traktowane poważnie. 

Jeśli chcemy natomiast przygotowywać dziecko do samodzielnych wyjazdów, róbmy to stopniowo. Pomagają współne noclegi poza domem, następnie niedaleko od domu 1 nocleg z kochaną osobą (nie rodzicem), stopniowe wydłużanie takich noclegów i odległości od domu, później samodzielny 1 nocleg u kolegi itd. Ale działania te przeprowadzajmy zachęcając dziecko - nie zaś naciskając i akceptujemy wszystkie decyzje dziecka. 

Na samodzielne nocowanie przyjdzie czas prędzej czy później :-) I pamiętajmy, że dzieci, tak jak dorośli - są różne. Jedni dorośli wyjeżdżają radośnie na wielotygodniowe wyjazdy, inni nie lubią nocować nigdzie poza własnym łóżkiem, są domatorzy i wieczni podróżnicy. Dzieci też są różne, dajmy im do tego prawo :-)