Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Slalom wysokiego ryzyka

 

Naprawdę rozumiem zdesperowanych kierowców, którym brakuje miejsca do zaparkowania. Rozumiem i współczuję, sama byłam wiele razy w takiej sytuacji. Ale: parkowanie na całej szerokości chodnika? W taki sposób, że 1 przechodzień ma problem przejść? Co ma zrobić w tej sytuacji ktoś z dzieckiem w wózku? Albo na wózku inwalidzkim? Po ulicy należy spacerować!

O intensywnym ruchu samochodowym dodatkowo. Takie małe ryzyko przecież. Taki przyjemny slalom: chodnik - ulica - chodnik - ulica. Po co się przejmować pieszymi, ważne żeby wygodnie zaparkować. A że inni mogli inaczej i zamieścili się, i jest miejsce do przejścia chodnikiem? Nie jest to wcale istotne. JA zaparkowałem/am tak jak dla MNIE było najwygodniej. No ręce opadają. I inne części ciała również.

 

W takich chwilach trafia mnie wk....w totalny, przepraszam: maksymalna irytacja. Czy ludzie nie myślą? Ok jedno, dwa auta pod apteką, przychodnią - machnę ręką. Ktoś był zdenerwowany, spieszył się. Ale sznur samochodów zajmujących całą szerokość chodnika?

 

Co w takiej sytuacji zrobić? Proste: dzwonić po policję. A nie, tym policja się nie zajmuje (i słusznie, mają ważniejsze sprawy na głowie), tym zajmuje się Straż Miejska (też słusznie - jak już są to niech robią coś pożytecznego).

Problem w tym, że SM uważa, że nie ma problemu :( na podstawie nie wiadomo jakiej twierdzą, że nie trzeba karać kierowców, którzy całą szerokość chodnika zastawiają, twierdzą tak np. jednocześnie wpisując mandat na oko 80-latce za sprzedaż kwiatków na skwerku nieopodal zaparkowanych z fantazją pojazdów. I żeby nie było, że to sytuacja wyjątkowa, o nie. Ze wszystkich kilkunastu zgłoszeń, które w różnych częściach miasta popłynęły do SM, odpowiedź była na jedno. Dla porównania: powiadomieni bezpośrednio policjanci, którzy byli w pobliżu reagowali natychmiastowo i oni jak najbardziej widzieli zasadność takiego zgłoszenia.

Tak - można zgłosić taki brak reakcji przełożonym - tak zrobił ktoś ze znajomych. I co? Brak efektu: dwa dni później znowu zgłaszał zastawienie chodnika i odpowiedź taka jak wcześniej ("Na tej ulicy można tak pakować, zgłoszenie jest bezzasadne") - czyli interwencja u przełożonych nie nic nie dała. I co ciekawe wkurzony znajomy trafił w pobliżu na patrol policyjny - wyjaśnił sytuację. Policja nie była taka wyrozumiała jak SM.


Wyrozumiałość to jedna sprawa, ale jeżeli czterolatek potrafi zauważyć: "Mamo my tu nie zmieścimy się z tym wózkiem z naszym maluchem. A nasz pan z chorymi nóżkami na pewno nie. Jak on wjeździe na ten krawężnik, jak objedzie to auto po ulicy?" - to dorosły kierowca też powinien wykazać się odrobiną wyobraźni lub chociaż stosować się do przepisów.


BTW, odpowiedź "naszego pana na wózku": " Po ulicy jadę całą długością, póki nie mogę wjechać znowu na chodnik! Zagrożenie to jest dla mnie i dla kierowców, ale co zrobię? Jakiegoś objazdu tu nie mam, a do syna dojechać jakoś muszę. Wie pani, oni mandatów nie powinni dostawać, nie! Oni powinni dostać do ręki wózek dziecięcy, albo usiąść na taki jak mój i niech próbują przejść takim chodnikiem zastawionym przez takich jak on. Może by im się coś w głowach poustawiało!"

Nic dodać, nic ująć.

Miłego dnia :)