Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Jak ignorować dziecko

Taki mini poradnik na podstawie teściowej. Uwaga, uprzedzam jestem wkurzona i będę jechała po teściowej równo. Jesli ktoś jest wrażliwy na krytykowanie starszych egocentrycznych osób - proszę nie czytać.

Otóż. Teściowa z okazji świąt wszelakich, urodzin swych oraz: Dnia Kobiet, Dnia Matki, Dnia Teściowej, Dnia Babci - domaga się i oczekuje, a w razie niedostatecznego wywiązywania się z właściwego uczczenia jej - reaguje fochem i obrazą

(czasem kilkumiesięczną do kolejnego jej święta) by uroczyście obchodzić jej święta oraz odpowiedniego prezentu. I tu: ważne! - prezent na święta nie może być mniejszy, a na pewno nie mniej warty niż prezenty dzieci (razem wzięte...).

Tak wygląda sytuacja z jej świętowaniem. Teściowa w wersji super - lux zaprosi na kawę. Samą kawę, bo do kawy ciasto, tort, czekoladki mamy my dowieźć (bez powodu typu: macie bliżej do cukierni) - w razie braku takiej dostawy - foch.

W miarę wywiązujemy się z tych "obowiązków względem niej" no nie licząc ostatniej opcji świątecznej (nosz kurcze, nie kupię jej prezentu większego i droższego niż moim dzieciom - litości!).

Ale już w drugą stronę to nie chce działać. Nie mówię o nas - dorosłych, tylko o dzieciach. I nie chodzi o prezenty, ale o zwykłą pamięć.

Dzieci czczą wraz z nami te jej święta (w zasadzie przede wszystkim urodziny i Dzień Babci - z resztą dajemy im spokój). Robią laurki, chcą by coś kupić od nich, sami wyrabiają jakieś prezenty typu breloczek, naszyjnik, wazon. Przykłądają się do tego, bo wiedzą, że to czyjś specjalny dzień. I cieszą się z tego! W związku z tym mają prawo oczekiwać, że ich świeto też będzie uczczone. Robimy im imprezy w domu, w plenerze, czasem są z takiej okazji wycieczki - nie zawsze prezenty. Ważne, że jest pamięć o tym dniu, że dziecko czuje się świetnie.

Ale babcia (najlepsza pod słońcem! - jak twierdzi) programowo olewa te dni. Urodziny Dzień Dziecka, o świetach nawet nie wspomnę.

Wystarczyłby telefon (dzieci kumate i po polsku telefonicznie od dawna nawijają, o czym ich babcia doskonale wie) - przy braku chęci do rozmowy: kartka, bądź sms czy mms. I tyle by wystarczyło, by dziecko wiedziało, że babcia pamięta, że jest dla babci chociaż odrobinę ważny. A wkurzam się ponieważ: minęły 2 tygodnie temu urodziny starszego, minął Dzień Dziecka - dziecko młodsze pytaj czy babcia dzwoniła, czy chociaż (jak ciocia) podesłała jakąś emotkę czy smsa. Starszy już nie pyta. Nauczył się. I my wreszcie też, bo na tym wk...wie postanowiliśmy, że babcia lepiej niż dzieci nie będzie traktowana. To znaczy ja - zła synowa postanowiłam, a mąż przyznał rację. Wobec tego teściowa za tydzień będzie miała małe zaskoczenie podczas swoich urodzin (dla jasności: nie wyprawia ich, nie zaprasza tym razem nawet na kawę, tylko po prostu oczekuje prezentów).

Tylko w głowę zachodzę czemu dopiero teraz nas oświeciło i przez lata grzecznie dostosowywaliśmy się (w miarę) do wymagań mamuni męża mego. Doroślejemy na starość chyba ;) Szkoda tylko, że dzieci cierpią :(