Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

A ja mam najgorzej/najlepiej

Kuzynka mojego męża lekko wprowadza mnie w nerwowy nastrój, za każdym razem jak ją spotykam, a nawet z nią rozmawiam. A właśnie zamierza wpaść do nas z dziećmi i mężem. Karolina przy pierwszych lub powierzchownych kontaktach jest ok. Bardzo poprawna, twierdzi że twardo trzyma się swoich przekonań, ale faktycznie w czasie rozmowy z kimś kto ma inne zdanie i wystarczająco przekonująco je wyraża, Karolina nagle zmienia swoje podejście, obraca temat i już jest zgodna z rozmówcą. Stąd wiele osób myśli, że jest rozsądna i chętnie z nią rozmawia. Przykład: Karolina ma zdanie, że dziecko musi grać na telefonie w różne gry, bo inaczej jest społecznie odrzucone, jeśli jednak jej rozmówca wykaże jej błędy w takim podejściu, wytknie wiek dziecka (7 lat) i zbyt długi czas przeznaczony na granie - "obróci kota ogonem" i potwierdzi, że tak oczywiście, że limituje czas dziecku, wbrew temu co mówiła wcześniej itp. Wkurzające lub zabawne zachowanie w zależności od nastroju odbiorcy. 

Bardziej irytujące jest jej zachowanie, które sobie nazywam "janaj". Czyli: jeśli jej córki chorują - to najbardziej: lekarze zwołują konsylia nad katarkiem, a pielęgniarki załamują ręce i albo są najlepsze albo najgorsze - innych brak. To nie przeszkadza jej twierdzić tydzień po chorobie dzieci, że są super odporne i nigdy nie chorują, a ta super poważna choroba (3 lekarzy konsultowało się  w tej sprawie!) to pikuś był, nieistotny, podobnie jak kilka zachorowań w ciągu ostatnich 2 miesięcy.

Jeśli Karolina wyjeżdża na urlop z rodziną, to choćby spędzała go w domu na wsi, gdzie totalnie nic się nie dzieje, ale odpocząć się nie da bo znudzone dzieci wariują, a deszcz pada przez większość wyjazdu - i tak było lepiej niż W Toskanii,  na  Majorce czy na wędrówce po polskich górach. 

Oczywiście przedszkole jej córek jest najlepsze pod słońcem, mimo że niedawno sama twierdziła, że jest przeładowane i panie nie wyrabiają w opiece nad dziećmi, a prywatne przedszkole muzyczne dziecka koleżanki jest na pewno gorsze (to oczywiście nie jest powiedziane wprost, tylko rzucona uwaga). 

I czego by rozmówca nie opowiedział, i tak Karolina miała gorzej/lepiej/najlepiej, i ona ma więcej doświadczneia, wiedzy itd.

Podczas krótkiego spotkania, rozmowa z Karoliną może rozbawić, jeśli ma się odpowiedni dystans i potrafi zauważyć jak sama sobie zaprzecza. Jednak dłuższy czas z nią spędzony może owocować pewnym wkurzeniem. Zwłaszcza jeżeli coś dotyczy dzieci. Jakaś mała kuzynka jej dzieci przychodzi pochwalić się obrazkiem, Karolina mówi, że piękny, a następnie zwwraca się do dorosłego rozmówcy (z reguły rodzica tej małej) i opowiada jakie dzieła tworzy jej córka, i jak to za chwilę wyląduje w AKADEMII MALARSTWA (tak - mówi to dużymi literami) ;) Skutek jest niestety taki, że rodzic musi małe dziecko pcieszać i tłumaczyć, że nie jest gorsza niż córka Karoliny.

Jeden z kuzynów próbował ją kiedyś przelicytować w tym byciu naj i posiadaniu naj - ale mimo, że wypunktował jej jak sama sobie zaprzecza, nie wygrał, siła jej przekonania, że jest naj - była miażdżąca :)

No i Karolina przyjeżdża. Gdyby na obiad czy nawet cały dzień - byłoby ok. Ale będzie dwa lub trzy dni,  więc już mam gęsią skórkę.