Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Piaskownica - atrakcje dodatkowe

W piaskownicy wiele można zaobserwować i to nie zabawy, zachowania dzieci lecz dorosłych, którzy stoją/siedzą/bawia się z dzieckiem/rozmawiają/czytają itd. Na przykład domaganie się by dziecko podzieliło się swoimi zabawkami z innymi dziećmi. Propozycja - jest ok, dziecko ma wybór podzielić się lub nie, ale zmuszanie do dzielenia się według mnie na dłuższą metę prowadzi do odwrotnych zachowań.  Zawsze mam ochotę podejść i zabrać takiej pańci telefon lub torebkę mówiąc by się ładnie podzieliła. Często dorośli są tak zajęci rozmową lub telefonem, że nie widzą co się dzieje z ich dzieckiem i kilka razy widziałam jak dziecko wstawało i wychodziło z terenu piaskownicy i dopiero reakcja innych rodziców, pozwalała na lokalizację uciekiniera (i zorientowanie się, że uciekł).

Wiele akcji związanych jest z zabawkami. W niedalekiej dla nas piaskownicy jest cała masa zabawek - na stałe. Po prostu rodzice przynoszą na wiosnę i tak już zostają - to są zabawki "wszystkich dzieci". Piaskownica jest ogrodzona z ławeczkami a dookoła plac zabaw. Na tym placu przebywałam sobie właśnie z moimi dziećmi, ucząc młodszego bezpiecznego wspinania, kiedy usłyszłam wymianę zdań przy piaskownicy. Sytuację w piaskownicy z powodu lekkiej nudy (dziecko mi zjeżdżało ze zjeżdżalni) obserwowałam od dłuższej pory. Na ławeczce siedziała tam godnie babcia, która znudzona rozglądała się po całym placu zabaw uprawiając coś co nazywam obgadywaniem wzrokiem. Polega to na tym, iż obserwator obserwuje ludzi w zasięgu wzroku i ocenia ich z góry na dół. Co wrażliwsi zauważają to i nie czują się w tej sytuacji komfortowo. Ale potem taki obgadywacz wzrokowy ma co opowiadać na kawie sąsiadce (no bo o czym innym opowiadać? - że wnuki bawiły się w piaskownicy?)

Babcia owa zlustrowała świeżo przybyłą z dziećmi mamę. A mama z dziećmi usiadła w drugiej części piaskownicy i coś tam budowali. No i pięknie. Babcia zakrzyknęła do wnuków by pilnowały swoich zabawek, na to matka zdziwiona powiedziała do swoich dzieci by korzystały tylko ze swoich. Jej dzieci coś się pobuntowały chwilę, że przecież tu się zawsze wszystkich używa, ale matka cos im potłumaczyła i było ok. Dwie grupki bawiły się osobno w dwóch częściach piaskownicy a babcia oglądała ludzi. 

A podniesione głosy usłyszłam, gdy ewidentnie matka wychodziła już z terenu piaskownicy z dziećmi.  Babcia zaczęła mianowicie wydzierać się (dosłownie) na te obce dla niej dzieci, że zniszczyły ich zabawkę, drogą i cenną zabawkę. Matka i dzieci oczka mieli na słupkach, jasne jak słońce było, że nie wiedzieli o co chodzi. Matka spytała dzieci czy brały zabawkę jakąś, dzieci zaczęły protestować, matka potwierdziła, że widziała tylko ich zabawę z użyciem zabawek własnych. Na to babcia wskazała patyki, wetknięte w budowlę , mówiąc że to ta cenna zabawka  z zagranicy i to pamiątkowa! Matka się wkurzyła, powiedziała dzieciom już przestaraszonym wrzaskami obcej kobiety, by się nie bały (rzeczywiście głos babci niósł się po całym placu zabaw swobodnie) i że to nie ich wina. A następnie wyjaśniła kobiecie, że owszem widziała jakieś patyki w budowli dziecka, ale po pierwsze byly blisko nich, jej dziecko nie chodziło po nie na drugi koniec piaskownicy, a po drugie jeśli to cenna zabawka to się albo jej pilnuje, albo jeśli nie to zostawia w domu, bądź liczy się ze zniszczeniem. Babcia powkurzała się jeszcze a matka wyszła z dziećmi tłumacząc im, że to tak jak z ich zabawkami, jeśli coś mają cennego to przecież zostawiają w domu, albo pilnują - dzieci potwierdziły, podały przykłady zabawek, których nie brały. Matka jeszcze im powiedziała, że jeśli rzeczywiście  zabrałyby  i zepsułyby jakąś zabawkę zapłaciłaby za nią, ale tu ta pani, ani dzieci nie miały swoich zabawek nawet przy sobie i nie pilnowały, a poza tym, ta zabawka rzeczywiście wyglądął jak patyk. I koniec sprawy.

Babcia jeszcze powkurzała się. A ja z ciekawości przechodząc z dzieckiem na huśtawkę zerknęłam by zobaczyć przedmiot sporu. I faktycznie, zabawka wyglądała jak patyk lub bardzo wąska listewka, była złamana, a dwie części były wbite po dwóch stronach górki z piaskiem. Udało mi się dostrzec ciemniejsze jakby wypalane wzorki, ale tylko tym naprawdę nie rzucającym się w oczy szczegółem różniła się ta zabawka od listewek  niedawno leżących obok śmietnika po drugiej stronie placu zabaw (ktoś widać remontował mieszkanie), pamiętam bo moje dziecko te "ładne patyki" chciało zabrać do domu.

 

W tej sytuacji byłam całym sercem po stronie tej matki. Uczę swoje dzieci, że mają swych cennych zabawek pilnować i nie nosić w miejsca, gdzie mogą się zgubić/zniszczyć. I moje dzieci w wieku przedszkolnym pilnują swoich kolekcji kamyków, figurek lego i pamiętają np., że resoraków nie bierzemy do piaskownicy, bo piach takim samochodzikom szkodzi, a książek nie bierzemy do rączki, gdy deszcz pada. Babcia mogła pilnować cennej/pamiątkowej zabawki  nie brać do piaskownicy, bądź jej pilnować, a nie zostawiać gdzieś porzuconą, a i tak cud że ktoś jej po prostu nie zakopał przypadkiem. I o ile jestem za tym by płacić za uszkodzone, pożyczone rzeczy, tak w tym wypadku nawet bym o tym nie pomyślała. A do tej pory jesli jakieś dziecko coś nam zepsuło mówiliśmy zawsze - trudno to dziecko, ze zniszczniem trzeba się liczyć i tyle.