Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Bajka o Czarnym Lesie

Niebieski kot umył prawą łapkę, potem boczek prawy oraz lewy, okręcił się na poduszce i ułożył wygodnie.

- Dobrze – powiedział do dzieci – jestem gotowy, skoro tak grzecznie słuchacie opowiem wam od razu następną historię. To będzie trochę straszna bajka o

 

Czarnym Lesie

 

Kiedy miniesz zamek trzech wróżek, skręcisz w prawo za wiatrakiem wesołego młynarza i przejedziesz przez Zielony Mostek, trafisz na Czarny Las. Tego lasu boją się wszyscy. Nikt nie lubi zbierać tam grzybów i poziomek, nikt nie przychodzi po jagody, ani pospacerować. Czarny Las - odkąd pamiętają najstarsi mieszkańcy pobliskiej wioski – budzi przerażenie i niechęć. W tej wiosce zamieszkali właśnie nowi mieszkańcy. Rodzice z małą córeczką Aniką. Anika nie była zadowolona z przeprowadzki. Nie miała w nowej miejscowości żadnych kolegów i koleżanek, i bardzo nie lubiła nowego domu. Anika wiedziała jednak, że kiedy tylko skończą się wakacje, dzieci wrócą do domów i będzie miała z kim się bawić. Problemem był nowy dom. Wydawał jej się zimny, nieprzyjazny i nieprzytulny. Nie lubiła swojego pokoju, mimo że rodzice poustawiali w nim wszystkie jej dawne mebelki i zabawki, a nawet pomalowali go na jej ulubiony różowy kolor. Wszystko na nic, nie lubiła przebywać w swoim pokoju, ani w tym domu. Pozostawało jej więc bieganie po podwórku, poznawanie okolicy i samotne zabawy na łące. Któregoś dnia, gdy próbowała puszczać latawca, zobaczyła coś dziwnego. Niedaleko łąki zaczynał się Czarny Las. Zwykle nie zbliżała się do niego, bo wyglądał naprawdę strasznie i nieprzyjemnie. Tego dnia jednak, między drzewami zauważyła kolorowe mocne światło. Wyglądało tak, jakby ktoś spakował tęczę do latarki i oświetlał nią las. Barwne światełko mrugało to tu, to tam, lecz nie było widać skąd ono się bierze. Widok przysłaniały jej nisko zwieszone gałęzie drzew. Zaintrygowana Anika zrobiła kilka kroków w stronę lasu, potem jeszcze kilka, aż w końcu zdecydowanie podążyła za światełkiem. „Przecież zawsze mogę uciec, jeśli ten las jest naprawdę taki groźny jak wszyscy mówią” - pomyślała. Zbliżała się coraz bardziej do skraju lasu. Wreszcie dotknęła ciemnych gałęzi. Tak naprawdę to z bliska nie wyglądały one wcale tak przerażająco. Po prostu jak trochę bardziej ciemne i potężne drzewa, to wszystko. Zawahała się jednak. Nie wiedziała, czy może wejść do lasu. Wiedziała, że rodzice byliby bardzo niezadowoleni gdyby dowiedzieli się, że weszła sama do lasu. I to do takiego lasu, którego bały się nie tylko dzieci, ale i dorośli! Wtedy daleko między gałęziami znowu mignęło kolorowe światło. Było daleko, ale świeciło jakby mocniej i bardzo, bardzo Anikę kusiło by sprawdzić cóż to jest za piękne światełko. Zdecydowała się więc zaryzykować i rozsunęła gałęzie. A potem następne. Pomalutku posuwała się coraz dalej w głąb lasu, ale chociaż strach jej nie opuszczał, miała wrażenie, że las wcale nie jest tak brzydki i straszny jak wcześniej myślała. Nagle zorientowała się, że za nią już nie widać prześwitującej między gałęziami drzew łąki, a dookoła otaczają ją wielkie ciemne drzewa. Już chciała wracać, gdy znowu ujrzała światełko. Tyle tylko, że tym razem było całkiem blisko, za paprociami i kilkoma wielkimi drzewami. Anika zdecydowała, że dojdzie tylko do tego miejsca i zaraz wraca. Pomyślała, jak bardzo baliby się o nią rodzice, gdyby wiedzieli co teraz robi. Anika zrobiła jeszcze kilka kroków, minęła ogromne puszyste paprocie, następne drzewa i stanęła przed kolejnymi paprociami. Już tylko one odgradzały ją od światła. Wzięła głęboki wdech i rozsunęła delikatne liście paproci. I zamarła. Nie spodziewała się zobaczyć czegoś takiego w tak ciemnym i przerażającym miejscu. Przed nią, na niewielkiej polance otoczonej paprociami siedział jasnowłosy chłopiec w jej wieku. Na rękach trzymał zajączka, a obok niego siedziały dwie wiewiórki zajadając orzechy i popiskując śmiesznie. Ale najważniejsze w tym wszystkim było to, że cała polanka nie wyglądała wcale jak reszta lasu. Była po prostu piękna! Trawa miała soczysty zielony kolor, dookoła rosły soczyste, czerwone poziomki, między krzaczkami było widać pajęczynę, która mieniła się jakby była zrobiona z najjaśniejszego srebra i brylantów. Było wspaniale i wcale nie ciemno! Anika zauważyła, ze chociaż nigdzie nie widać źródła tęczowego światełka, które ją tu przywiodło, to jednak to światło wydaje się oświetlać całą polankę z góry i otaczać ją pięknym, radosnym blaskiem. Anika stała zapatrzona,podziwiając ten niezwykły widok. Wtedy chłopiec, który dotąd jej nie zauważył odłożył zajączka wstał i zaczął się oddalać. Anika już chciała go zawołać, kiedy zamarła. Światło, które oświetlało polankę zaczęło się oddalać wraz z chłopcem, a polanka robiła się coraz bardziej ciemna i podobna do reszty nieoświetlonego lasu. Światło podążało za chłopcemi i otaczało go! To nie polanka była niezwykła, tylko ten chłopiec! Anika szybko zerwała się i pobiegła za chłopcem.

- Hej zawołała – zaczekaj.

Chłopiec zatrzymał się wystraszony, rozejrzał dookoła, a tęczowe światło wokół niego jakby przygasło.

  • Ktoś tutaj jest? - zapytał zdziwiony.

Tak To ja. Anika. Poczekaj na mnie.

Nie spodziewałem, że że ktoś tu będzie, nigdy nikogo tutaj nie spotkałem – powiedział chłopiec ze zdziwieniem.

Kim jesteś i dlaczego tak dookoła ciebie wszystko się zmienia i skąd to światło – pytała szybko Anika.

Chłopiec uśmiechnął się leciutko i powiedział:

  • To dużo pytań, Jeśli chcesz to chętnie z tobą porozmawiam, rzadko kogoś spotykam.

Dzieci usiadły na wielkim wystającym z ziemi korzeniu, a dookoła nich zrobiło się jasno, coraz jaśniej i coraz ładniej. Jakby tęczowe światło wróciło i postanowiło dotrzymać im towarzystwa. -

  • Miło mi cię poznać Aniko – powiedział chłopiec – jesteś bardzo dzielna, skoro nie bałaś się wejść do lasu, nawet dorośli się tego boją.

Ach nie wiem czy jestem dzielna, raczej ciekawa – roześmiała się Anika. Chłopiec był bardzo sympatyczny i pięknie się uśmiechał. - Jak masz na imię? - spytała.

  • Terek – odpowiedział chłopiec. Mieszkam niedaleko stąd, na krańcu lasu za rzeką, na końcu miasteczka. -

Cześć – uśmiechnęła się Anika – przepraszam, że tak zasypałam cię pytaniami, ale jestem naprawdę bardzo ciekawa jak ty to robisz!

Co robię zdziwił się Terek.

Jak robisz to światło wokoło – niecierpliwiła się Anika – wszystko jest takie piękne i zupełnie inne, ten las jest piękny tam, gdzie rozsiewasz światło. -

Ach – Terek zastanowił się, rozejrzał i uśmiechnął ponownie – to nic takiego, ja nic nie robię, nie wiem skąd się to bierze, ja po prostu kocham ten las. Wiesz, tam gdzie mieszkam, - zaczął opowiadać chłopiec - jest daleko do centrum miasteczka i do innych dzieci, i rzadko się z kimś widuję.

Ale dlaczego – Anika przerwała Terekowi zdumiona – to nie jest aż tak daleko, nawet ja mogę przejść taką drogę.

Ja niestety nie – Terek westchnął - chorowałem długo i teraz moja noga nie jest już taka sprawna jak kiedyś, trudno mi chodzić, a las za to jest tuż za oknem mojego domu.

Ojej – westchnęła Anika i zasłuchała się w dalszą opowieść chłopca.

Gdy wyzdrowiałem, ale jeszcze byłem słaby i noga bardzo mnie bolała, robiłem kilka kroków w lesie i odpoczywałem, ale z każdym dniem było mi łatwiej i szedłem dalej i dalej. Właściwie nigdy się nie bałem tego lasu, ale nie lubiłem do niego chodzić, wydawał mi się nieprzyjazny. Ale odkąd zacząłem spacerować w nim, bardzo go pokochałem, zrozumiałem, że to piękny, stary las, tylko nikt go nie kocha. Dlatego stał się ciemny, ponury i zaczął przerażać ludzi. Nikt go nie lubił, nie kochał, więc zmienił się w takiego jak go odbierali inni. Wiesz podobnie jest z ludźmi, jeśli nikt ich nie kocha, nie głaszcze, nie przytula i nie okazuje troski – stają się smutni, a potem również ponurzy i zamknięci w sobie. Trudno pokochać takich ludzi, a ponieważ nikt ich nie kocha stają się coraz bardziej nieprzyjemni.

Tak to prawda – Anika zamyśliła się – więc po prostu kochasz ten las i on od tego się tak zmienia?

Myślę, że tak – odpowiedział Terek – to tak jak ze zwierzątkami ze schroniska: jeśli weźmiesz takiego pieska czy kotka, to jeżeli pokochasz go, za jakiś czas okaże się, że jest coraz ładniejszy, radośniejszy, a po jakimś czasie nie będzie wcale przypominał tego smutnego, zabiedzonego zwierzątka, którym był w schronisku.

Ale jak to się dzieje, że nie zmienia się cały las, tylko te miejsca, w których ty jesteś- pytała dalej dziewczynka.

Może moja miłość do tego lasu jest za słaba – zastanowił się Terek, może jeśli więcej osób kochałoby ten las a mniej się go bało i nie lubiło, to z czasem byłoby tu coraz piękniej i jaśniej?

To możliwe – przyznała Anika – wobec tego ja też spróbuję pokochać ten las, a na pewno już nie będę się go bała – dodała.

- A teraz muszę wracać do domu, bo rodzice się będą niepokoić. Spotkamy się jutro- spytała.

Naprawdę chcesz? - Terek był uszczęśliwiony – oczywiście spotkajmy się jutro, a teraz pokażę ci drogę powrotną.

 

Od tego dnia, Anika i Terek spotykali się w lesie codziennie, razem bawili się, odkrywali nowe miejsca, poznawali zwierzęta. A las okolicznym mieszkańcom wydawał się jakby mniej niedostępny. Któregoś dnia na spacer do lasu wybrali się z Aniką - jej rodzice. Dziewczynka była bardzo szczęśliwa, jej śmiech niósł się daleko, a na mamie i tacie Aniki las już nie sprawiał wrażenia takiego nieprzyjemnego i odpychającego.

Z czasem coraz więcej osób wybierało się na spacery, na grzyby czy poziomki do lasu. Wiele osób pokochało stare drzewa i spokój jaki dawały wędrówki po lesie. I las z dnia na dzień stawał się coraz piękniejszy, radośniejszy, a między gałęziami drzew słychać było wesołe ćwierkanie ptaków. I coraz mniej osób pamiętało, że kiedyś ten las budził przerażenie, a wiele osób dziwiło się sobie, że do tej pory nie spacerowali po tym pięknym, jasnym, rozbrzmiewającym radosnymi śpiewami ptaków lesie.

Terek dzięki spacerom, nabierał coraz więcej sił, a noga nie bolała go już tak bardzo i mógł z Aniką chodzić do miasteczka. Często na swoją ulubioną polankę zapraszali też kolegów i koleżanki.

A Anika pokochała swój dom i pokój. Zrozumiała, że dom wydawał jej się okropny, ponieważ go nie kochała i od razu uznała, że jest brzydki i nieprzytulny. Okazało się jednak, że rodzice mieli rację. To stary, przyjazny mieszkańcom budynek, który miał wiele ciekawych zakamarków, pozwalających na niezwykłe zabawy. Zaś pokój Aniki był naprawdę ładny, zwłaszcza, gdy przyniosła do niego świeże kwiaty i rozsunęła zasłony.

Wystarczyło trochę miłości by dom, tak jak las wypięknial.