Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Nie wierzę!

- Nie wierzę - powiedział mój ginekolog, trochę zbyt szczery i nie dbający o swoją pozycję wszechwiedzącego LEKARZA. Poprawił się na krześle i dodał:

- Jak dziecko chce się urodzić to nawet monitoring cyklu mu nie przeszkodzi.

Osłupiałam.

 

Owszem betę zrobiłam i była podwyższona, ale czytałam, że po poronieniu jeszcze przez jakiś czas może być podwyższona. Albo przy nowotworze. Generalnie do tego się przygotowałam psychicznie, ponieważ na poprzedniej wizycie lekarz mówił mi, że monitoring cyklu pozwala określic kiedy jest szansa zajścia w ciążę. W tym cyklu nic z tego. A dodatkowo jakaś torbiel się ujawniła, więc wyszłam z gabinetu przybita. Wtedy. A teraz jakieś niejasne teksty słyszę i aż się boję dopuścić do siebie to co z nich wynika...

- Gratuluję, jest pani w ciąży.

Cooooo????? Jak to? Ja? Teraz? Naprawdę? Przecież dopiero miałam zacząć starania! A to już? Jak to? Hurrra!!!!

- Naprawdę? - spytałam tylko.

- Ależ tak. Proszę teraz...

Więcej nie słyszałam.

- Wie pani, ja to pani lepiej wszystko zapiszę.

- Dobrze, dziękuję.

 

I tak z badania, które miało byc według mnie diagnostyką w kierunku nowotworu, wyszłam półprzytomna ze szczęścia. Wróciłam taksówką. Samochód ja albo pan mąż odbierzemy jutro, pojutrze, nieważne niech stoi sobie  pod kliniką choćby i do porodu. Do porodu???!!!  JESTEM W CIĄŻY!!!