Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Serce nie bije...

Serce nie bije. To wszystko. Tyle

usłyszałam, gdy pełna szczęścia przyszłam na badanie. Nie u swojego lekarza, a w szpitalu. Tam mieli mieć lepszy sprzęt...

 

Na poprzednim badaniu słyszałam pierwszy raz bicie serca mojego dziecka. Śmiałam się i płakałam jednocześnie. To był ten jeden raz. Na słowa: serce nie bije - nie byłam przygotowana. Nie myślałam o tym. Gdy to usłyszałam byłam sama. Ot po prostu wizyta kontrolna, po co mi towarzystwo męża, czy kogokolwiek. W gabinecie oprócz lekarza było jakieś 7 osób. Studenci. Na początku czułam się niekomfortowo, ale pomyślałam, że kiedyś też byłam studentką i może nie bedzie tak źle.

Było koszmarnie. Po słowach: "serce nie bije" patrzyli na mnie wszyscy ci studenci. Obserwowali mnie, studiowali moje reakcje. Żaden nie odwrócił wzroku, żadna ze studentek nie wyszła, nie starała się ukryć zainteresowania. Nie potrafiłam nic powiedzieć, nic zrobić. Lekarz zimno poinformował konieczności łyżeczkowania. I to tyle.

Wyszłam bez pożegnania, wsiadłam do pierwszej taksówki i się rozpłakałam.