Error
  • The template for this display is not available. Please contact a Site administrator.

Mija czas...

Test za testem, cykl za cyklem, mija miesiąc, potem kolejny. Teoretycznie nic nie pcha mnie do zajścia w ciążę. Poza instynktem, ale nie wiem czy nie jest on napędzany moimi marzeniami. Dzieckiem w wózku, w nosidełku, w moich ramionach, słodko pachnące tym jedynym na świecie zapachem. Może się nakręcam, może to w ogóle niemożliwe, a ja ciągle się łudzę? Badania są ok. Zrobiłam/zrobiliśmy wszystkie. Tarczyca, hormony w odpowiednim dniu cyklu, nasienie, wagę mam idealną, budowę ciała też - nic tylko zachodzić i rodzić. Ale nie. To nie może przecież być takie proste. Nie w moim wypadku. Zawsze coś utrudnia mi realizację marzeń, planów. Może kogoś to wzmacnia, może osiagnięty w ten sposób cel lepiej smakuje, bardziej sie go docenia, bardziej cieszy. Ale nie mnie. Kiedyś - owszem. Teraz ciągle walcząc - już nie. Może, gdyby dotyczyło to dwóch trzech spraw - to tak. Lecz teraz, po tylu miesiącach starań, po lekach, po których nie poznaję sama siebie - bo pod wpływem hormonów zachowuję się zupełnie irracjonalnie?

No cóż, wszędzie piszą odpuść, znajdź hobby, wyjedź, nie myśl o tym, nie licz dni. Ok zrobiłam to wszystko. I co? I nic. I mimo, że mówię sobie: nie myśl o tym, będzie co ma być, nie masz na to wpływu - to jednak gdy czuję skurcze, które mówią mi, że za chwilę znowu będzie okres - czuję się zdradzona. Nie wiem tylko przez kogo: siebie, swoje ciało? Boga? Lekarza? Czy jakieś dziwne siły natury, przeznaczenia, sama nie wiem.

No tak, może jest mi pisane zaadoptować dziecko. I ok, super, nie ma sprawy, chciałabym. Ale chciałabym też takie, które rośnie we mnie, krzysta ze mnie by rozwinąć się. A ja mogę je czuć, poznawać wcześniej niż ktokolwiek inny, dzielić z nim mój organizm i marzyć o wzięciu go na ręce i pierwszym uśmiechu.

I tak, uważam, że to niesprawiedliwe, że inne kobiety bez wahania, a nawet z ulgą pozbywają się ciąży, a ja nie mogę w nią zajść. Coś jest nie tak urządzone, jakiś błąd w systemie. Ale Bóg jest nieomylny. I miłosierny.

I wierzę w to, i nadal nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego ja nie mogę mieć dziecka, a inna kobieta właśnie z ulgą się wyskrobała.